Przejdź do treści

Urlop – reminiscencje 2.

  • przez
DARŁOWO NAD MORZEM???

 

W ramach dalszego upodlenia mnie, przez poruszanie się bez kochanego autka, postanowiliśmy zwiedzić kolejną, nadmorską metropolię – Darłowo.

 

Oczywiście, do Darłowa (50 km.) dojechaliśmy.
Później było per pedes.

 

No, owszem, miasteczko całkiem ładne. Szczególnie ta starsza część, która zachowała, w dużym stopniu, stary koloryt i pewien klimacik.

 

– To co teraz? Port i plaża? – niby to skonsultowała się, ze mną, moja Wierna (…) Małżonka. Pokiwałem głową z rezygnacją. I tu okazało się, że moja (podświadoma) rezygnacja coś niedobrego wieszczyła.

 

Miejscowego spytaliśmy o drogę.
– Daleko do tego morza?
– Nie, blisko…
(tak to jest, jak się używa przecinka w niewłaściwym miejscu)

 

Przeszliśmy ze trzy kilometry i…
Morza ani widu ani smrodu.

 

Następny autochton również wyraził się w podobny sposób, co poprzedni. Skoro obaj mówili to samo, to pewnie nie łgali. Tyle, że my (a ja szczególnie) mamy w nogach już kawałek tego „niedaleko”.
Idziemy dalej…
Następne dwa kilosy.
Mewy już są ale ani szumi, ani pachnie solą.
Ja łydki to mam już jak młody Pudzianowski bicepsy.

 

Po następnej półgodzince (!) jest port!
Nawet niedaleko morza.
Wpierw kanał jakiś a potem, no…
Powiedzmy, że morze.

 

Pewnego (kiepskiego!) smaczku dodawał fakt, że te samą drogę będzie trzeba pokonać, w tak zwany, nazad.

 

Po obejrzeniu stu pięćdziesięciu stoisk z takim badziewiem, że mdłości mam do tej pory, skapitulowaliśmy.
Nic nie kupimy dzieciom!
Rybak z termometrem pod pachą?
Czapka kapitańska z chińskich odpadów?
Worek muszelek?
Jedynie lody były dobre, ale nie dojadą.

 

Pierwszego dnia zainstalowałem sobie krokomierz.
Dla tych, bardziej upośledzonych technicznie, nie jest to nic do mierzenia niczego w kroku!
Do tego by mi wystarczyło pierwsze pięć centymetrów miarki krawieckiej.

 

Krokomierz mierzy liczbę kroków, które przebyłem pieszo.
Dzisiaj zrobiłem 13 563 kroki, czyli tyle, ile przez cały poprzedni rok!
Przez cztery dni: 38 233 kroki!!!
Zamorduje mnie ta kobieta.
A końca nie widać!

 

P.S.
Jak widać na fotce, postawiłem na nowe trendy, zmiękczające mój twardy design.
Nawet spotkałem się z pewną przychylnością ze strony miejscowego:

 

– Ej ty, szalony przystojniaku! Jaka cudna torebunia! – wysokim dyszkantem zachwycił się gościu w różowych czółenkach i z kokardą we włosach.

 

Podziękowałem, bo wypada. Pogadaliśmy chwilę i zaprosił mnie na spotkanie miejscowych transwestytów, wieczorem. Moja torebuszka miała być biletem wstępu.

 

Niestety, nie pójdę, bo mi Ilona zabroniła.
Nie dość, że zazdrośnica, to jeszcze histeryczka!

 

No i dupa!
(po namyśle…)
A może, właśnie, nie ?

 

 

P.P.S.
– Weź sobie zasłoń ten brzuch – litościwie Ilona.
No i, kurwa, coś nie wyszło ?
 
 
300854719 6031821123521850 3956361469507403778 n
 
Udostępnij wpis innym: