Przejdź do treści

Zasrana poprawność polityczna.

  • przez

Tak sobie myślę, że padłem ofiarą, panującej ogólnie, poprawności politycznej. Objawia się to tym, że już nie piszę tak jak myślę. Piszę tak, żeby było poprawnie. Oznacza to, że moje pisanie jest do dupy.

Oczywiście, już słyszę głosy, że bez względu na to, czy poprawnie czy nie, i tak jest do dupy, ale nie mam pretensji do tytułu wieszcza narodowego (o tym: TUTAJ), więc mi to wisi.

Padając ofiarą tej histerii, robię się, w pewnym sensie, „homogenizowany”. Zaczynam się zastanawiać nad tym, że może się nie spodobać konkretnym ludziom lub grupom ludzi. Dobieram bezpieczne słowa i bezpieczne tematy.
Wyraz „bezpieczne” jest, w tym przypadku, synonimem zwrotu „byle jakie”.

Najciekawsze w tym, jest to, że owa moda na poprawność wcale nie jest modą polską. Ulegliśmy (jednemu z wielu) nakazów/zakazów, które wykluły się w USA, Niemczech czy Izraelu.

Moda owa ma (ponoć) pomagać w relacjach międzyludzkich oraz międzynarodowych. Po części jest, w tym, może jakaś racja.
Po części.

No, bo przykładowo…

Podczas II Wojny Światowej, Europę masakrowali hitlerowcy. Broń boże – Niemcy. Niemcy siedzieli w domach i pojęcia nie mieli, że jest wojna. A przynajmniej tak wynika z narracji. Jeżeli już któryś Niemiec miał nieszczęście zostać w Wermachcie, SS, SA, Gestapo, to się okazuje, że albo był kucharzem, albo pracował w księgowości lub grał w orkiestrze danej formacji.
Same pluszaki z tych Niemców.

W USA powiedzieć na czarnego czarny, Murzyn lub ciemnoskóry to prawie tak, jakby sobie wyścielić drogę na manowce społeczne. Nie przeszkadza to temu, że jak czarny powie o nas „biały” to jest OK. Nawet urzędowo, jak policja podaje rysopis poszukiwanego, to określa albo biały (nikogo to nie gorszy) albo… No właśnie – afroamerykanin. Białas jest lepszy od czarnucha a jak pobiją się czarny z białym, to biały jest pieprzonym (w najlepszym przypadku) rasistą a czarny ofiarą prześladowań. A wszystko to, dlatego, że komuś tam kojarzy się to z przeszłością.
Przeszłością niefajną – przyznaję.

Tyle, że na tej zasadzie, wszyscy którzy noszą mały wąsik (Hitler), utykają na prawą nogę (Goebbels) czy są grubymi świniami (Göring) też powinni być sekowani, bo się mogą komuś kojarzyć z niefajną przeszłością.

O Żydach, podobnie jak o zmarłych, należy mówić dobrze albo wcale.
Spróbuj krytyki.
Powodzenia.

Pederasta to teraz gej, kochający inaczej, waginosceptyk.
Lesbijka to les lub… (tu mam braki).

Jedyną pociechą jest to, że w Polsce, polityków można określać tymi epitetami, na które zasługują. Nawet najgorszymi. Zawsze to coś w zalewie miękkich, nienaturalnych i nie mających żadnego podłoża określeń.

I to dotyczy również mnie.
Faceta, który nie ma nic do Żydów, czarnych, pederastów, Niemców czy lesbijek. Któremu nie przeszkadza, że ktoś jest „jehową”, katolikiem czy wyznawcą Latającego Potwora Spaghetti.

Oczywiście, do czasu, kiedy to, ktokolwiek nie stara się narzucić mi swoich wizji i dopasować, do nich, mojego życia.
Wtedy kąsam!

Boję się, że niedługo strach będzie nazwać kobietę kobietą a faceta facetem. Że niedługo, jak mi ktoś nasra na głowę, to będzie bezkarny w imię zachowania, ogólnie panującej, poprawności politycznej.

P.S.
Z zupełnie obiektywnych (moich) doświadczeń ostatnich lat, konstatuję, że największymi rasistami (powoli) stają się czarni, Żydzi, Arabowie oraz kilka innych grup ludzkich, stowarzyszonych w ramach własnoręcznie utworzonych, wirtualnych histerii.

CZARNY
Udostępnij wpis innym: