Przejdź do treści

Dlaczego nie mam brania.

  • przez

(wpis dramatyczno-erotyczny)

Jak wiadomo, z wiekiem, człowiek parszywieje. I to w trójnasób; fizycznie, psychicznie oraz intelektualnie.
 
Akurat, psychicznie i intelektualnie, tak bardzo nie rzuca się w oczy. Zresztą, intelektualnie, to bym musiał sparszywieć dość poważnie, żeby dołączyć do średniej krajowej.
 
Najgorzej wychodzi z fizycznością.
To właśnie tu jest pies pogrzebany w tytułowym braku sukcesów u płci przeciwnej, wieku umiarkowanego – plus.

 

Jakiś czas temu, nawet postanowiłem przystopować ten niepokojący trend.
Mówię o tym fizycznym.

Pierwsze co, przyszło mi do głowy, to była siłownia.
Wykupiłem karnet i…

Przy tych kolesiach, co kombinowali z żelastwem obok, wyglądałem jakbym właśnie wrócił z sanatorium w Korei Północnej. No, dość, że większość z nich miała bice grubsze niż moja noga w udzie. Średnio wrażliwemu samcowi (a jednak!) dość kiepsko to wpływa na psychę. A co dopiero takiemu wrażliwcowi (na swoim punkcie) jakim jestem ja!
No, nie podobało mi się towarzystwo.

Dodatkowym mankamentem jest pewien idiotyzm sytuacyjny.
Ludzie,!
Dźwigać jakiś niebotyczny ciężar (4-5 kilo!!!), po to, żeby go odłożyć na, dokładnie, to samo miejsce.
Jaki tu sens?
Zresztą, większość jest tak skonstruowana, że przenieść się tego nie da.
Jako obywatel wychowany (wytresowany?) na zakupach, przez Wierną (…) Małżonkę, nie potrafię się zmusić do tego, żeby coś podnieść i nie zatargać tego do bagażnika. Niestety, recepcjonistka miała inne zdanie.
Dekady wyzysku małżeńskiego zostawiają ślady. Podnieść i odłożyć?
Wbrew wytatuowanym, w mózgu, zasadom!

Podobnie było z basenem.
Kupiłem karnet, posmarowałem się cały maścią na szczury, żeby nie złapać jakiejś grzybicy, łupieżu czy syfilisu i… do wody.
Wybrałem wariant: płetwy + maska z fajką.

Nudy, nudy, nudy.
Po pół godzinie pod wodą zacząłem tęsknić do bliźnich. Jakichkolwiek.
Po godzinie, wyszedłem, ucałowałem serdecznie staruszka-szatniarza i pojechałem do domu.
Za dwa tygodnie, okazało się, że mam grzybicę!
No, to się chociaż za karnet zwróciło.

 

Będę biegał!
Tak postanowiłem.
Zakupiłem odpowiednie laczki, wdzianko firmowe, czapeczkę jak idiota i…
No, pierwsze 100. metrów, to nawet bez zadyszki. Prawie bez, ponieważ biegłem dostojnie a nie jak jakiś jebnięty małolat. Po kawałku, musiałem jednak przyspieszyć, bo mnie jakaś babcia z kijkami do nordicu wyprzedziła.
Po 300. metrach czułem się jakbym jakieś dragi łyknął.
Czerwono przed oczami, zamazane kontury, czas jakby stanął…

Usiadłem na przystanku i…
Tu się miarka przebrała.
Podeszła jakaś małolatka (+/- 17 lat) i spytała się czy dobrze się czuję i czy mi może trzeba pomóc.
Załkało coś we mnie i, z tężcowym uśmiechem, zapewniłem ją, że ho, ho, ho i tak dalej…
Odeszła, ale chyba niezbyt przekonana.

W ten oto sposób, ostatni bastion mojej młodości zewnętrznej, padł.
Muszę się pogodzić z tym, że niedługo będę wyglądał jak Maryla Rodowicz.
I nie jest to budujące.

Tak, że tego…
Żegnajcie małolatki, żegnajcie dziewczyny, żegnajcie kobiety w wieku przedbalzakowskim.
Jeden z objawów ŻYCIA podążą żwawym krokiem do lamusa!

Panie!
Niedługo będziecie musiały dawać sobie radę beze mnie.

287096284 5830565223647442 5168861980547272476 n
Piotr Adrian Donder – PAD
Udostępnij wpis innym: